poniedziałek, 16 listopada 2015

Rozdział 2 "To ty tak sądzisz"

Ten rozdział dedykuję Nikicie-
Ruggerista Number One :*

-To żart, prawda? Mówisz tak tylko dlatego, że nie cię nie słuchałam..-wróciła do pisania tweetów.
-Żaden żart. I radziłabym ci się spakować- jutro o 9:36 mamy pociąg-dla Ilarii ta sytuacja wciąż wydawała się bardzo zabawna.
-Nigdzie mnie nie zabierzesz.-oznajmiła stanowczym tonem Lodovica.
-Jutro o 9 musimy stąd wyjechać-ignorowała ją siostra-i pojedziemy samochodem na stację.
Lodo nic nie odpowiedziała, gdyż stwierdziła, że jak będzie ją ignorować, ta zrozumie, że nie jest zainteresowana i wyjdzie bez słowa.
-Okay, rozumiem. Musisz się spakować. Nie przeszkadzam ci. Dobranoc.-podeszła do drzwi, otworzyła je i wyszła.

Nastolatka zrozumiała wtedy, że to nie były żarty i jutro wyjeżdża do Mediolanu z siostrą i do tego będzie się tłuc pociągiem. Nie miała ochoty nawet już uczestniczyć dalej w akcji na Twitterze. Wyłączyła telefon i przystąpiła do pakowania walizki. Otworzyła ją. Niechętnie spojrzała w stronę szafy. Podeszła do niej i zgrabnym ruchem wyciągnęła wszystkie ubrania i wpakowała do walizki. Przewidziała to, że nie będzie chciała się zamknąć, więc harmonijny kopczyk zaczęła rozkładać po wszystkich rogach walizki. Kiedy skończyła zapięła walizkę. Zdała sobie sprawę z tego, iż lepiej byłoby poinformować swoich przyjaciół o wyjeździe. Ale nie teraz. Lepiej kiedy będzie już na miejscu, żeby nie mogli jej współczuć. Ona nienawidziła współczucia, według niej oznaczało to, że nie jest się człowiekiem wystarczająco silnym, aby sobie poradzić ze swoimi problemami. 

Następnego dnia obudziła się o godzinie 7:00. Wyjrzała przez okno. Skierowała się w stronę lustra i zaczęła układać włosy. Zdecydowała się na koński ogon, w pozostawioną grzywką, jak zwykle opadającą na lewe oko. Ubrała się w szarą bluzę z napisami w ciemniejszym kolorze, leginsy w czarno-białe paski i swoje ulubione czarne glany. 

Siedziała już w samochodzie, a jej ojciec pakował walizkę do bagażnika. Po chwili przyszła jej siostra. Usiadła za kierownicą. Ilaria odezwała się pierwsza.

-Nie martw się, poznasz nowe miejsca, zdobędziesz przyjaciół.. Poza tym, to nie na długo.-włożyła kluczyki do stacyjki.
-Okay, umówimy się, że skoro mam mieszkać z tobą darujesz sobie te teksty z podręcznika taniej psychologii, który znalazłaś cztery lata temu nad morzem w jakiejś knajpce.-uśmiechnęła się drwiąco.-A najgorsza jest jazda pociągiem.
-Słucham?-wybuchnęła śmiechem.-Jazda tym wielokołową, żelazną maszyną zwaną pociągiem, to najlepsza rzecz na świecie.
-To ty tak sądzisz.-i włożyła do uszu słuchawki.

Kiedy wsiadły do pociągu, a on już ruszył. Lodovica poczuła niepohamowaną chęć przejścia się wzdłuż wagonu. Ilaria miała pewne obiekcje czy nie zwieje przez okno itp. ale w końcu puściła siostrę samą. Dochodziła już do końca, kiedy zobaczyła toaletę. Pomyślała, że to dobry sposób, aby uniknąć starszej siostry jeszcze na chwilę. Stanęła posłusznie w kolejce, a za nią chciał się wepchnąć jakiś chłopak. 

-Ślepy jesteś, czy co? Kolejki nie widzisz?-odezwała się do niego swoim specjalnym chamskim tonem.
-Widzę.-odparł.
-Więc wy... spadaj na koniec kolejki.-i nie zamierzała już kontynuować tej konwersacji.
-Okay.. Ale to nie tobie każą jechać do jakiejś dennej szkoły, zostawiając całe swoje życie..-już się odwrócił i miał iść.
-Yyy.. każą?-odwróciła się w jego stronę.
-Co?-spytał zaciekawiony.
-Co?-chciała odbiec od tematy, gdyż nie było jej ulubionym zajęciem rozmawianie o niej. 
Chłopak widząc, iż dziewczyna się speszyła postanowił nie kontynuować tematu:
-Jestem Ruggero.-nawet nie pofatygował się, aby wyciągnąć rękę. Na pierwszy rzut oka wydawali się bardzo podobni, nawet ubrani byli podobnie- w ciemne barwy.
-Lodovica.-uśmiechnęła się półgębkiem i weszła do łazienki. 
♪♪♪
Na początek:
Tak, wiem, skończyło się w dennym momencie, a w ogóle to cały rozdział jest denny :D 
Mam nadzieję, że Nikita się nie obrazi za takie wypociny jej dedykowane :)
Nie mam weny na tę notatkę więc tak...
Do następnego c; 
Mia 

poniedziałek, 9 listopada 2015

Rozdział 1 "Bo to pierwszy raz..."

Lodovica szykowała się właśnie do szkoły, kiedy usłyszała na dole kłótnię. Szybko poprawiła czarny makijaż i wyszła z pokoju. Na dole stał jej ojciec, rozmawiający z Tini.

-Ale proszę pana, ja muszę się z nią teraz, zaraz zobaczyć.-Martina usilnie próbowała przekonać Paola, aby wejść na górę do Lodo, która teraz w tempie karabinu maszynowego zbiegała po schodach. 
-Widzisz, już przyszła-takimi słowami Włoch powitał córkę.
-Świetnie-zignorowała go Martina- dzisiaj lekcje są odwołane.-mówiła z zadowoleniem. Lodo spojrzała na nia przenikliwie. "Bo to pierwszy raz Tini przyszła z takim wkrętem dla moich rodziców? Tymczasem kiedy swoim mówiła tylko, że idzie sobie po ćpać i popić pod murem z koleżanką.."-myślała Comello.
-W dzienniku elektronicznym nie było żadnego powiadomienia..-tata Lodo nie był tak łatwowierny jak jej mama, więc dziewczyny musiały się bardziej potrudzić, aby w to uwierzył. 
-Dyrektor wysłał wszystkim .. esemesy ..-wymyśliła szybko Włoszka.
-Ach, esemesy.. A mogę zobaczyć tego esemesa?-spojrzał podejrzliwym wzrokiem na córkę.
-Wiesz.. No.. Nie bardzo.. Ja kasuję wszystkie esemesy, ponieważ zawalają pamięć..-w tym momencie zadzwonił jego telefon i poszedł rozmawiać do innego pokoju. 
-Tini, ale ja wiem, co ty kombinujesz..-uśmiechnęła się do niej prowokacyjnie.

Martina i Lodovica zmierzały właśnie na stałe miejsce spotkań całej paczki. Szły w milczeniu, jak robiły to zawsze, więc żadna z nich nie widziała w tym nic złego. Po około 20 minutach znalazły się przy murze (wcześniej wspomnianym), gdzie znajdowali się już Jorge, Mercedes, Facundo i Samuel. Wszyscy byli z kompletnie innej strony świata niż Włoszka. Może dlatego tak dobrze się dogadywali.. Lodo sądziła, że żaden z jej "dawnych" (miała około 10 lat, okrągłe okulary, dwie kitki i uczęszczała na zajęcia ze śpiewu i gry na gitarze), przyjaciół jej nie rozumiał, i nie potrafiła z nimi znaleźć wspólnego języka. 

-Jesteście wreszcie..-Jorge podszedł do nich i pocałował Tini w policzek.
-Czekałam tylko na ten teatrzyk Jortini..-odezwała się Mercedes i otworzyła pierwszą butelką z piwem. 
-Serio..?-młody meksykanin odkleił się od Martiny-Ja za to wprost nie mogę się doczekać aż zobaczę na moim tl* zdjęcia ciebie i Samuela z jakiejś imprezy.-Na tym właśnie polegały spotkania tej nadzwyczajnej paczki, na docinaniu sobie, piciu, ćpaniu... Im to nie przeszkadzało. Wprost przeciwnie, bawili się świetnie. 

Popołudniu Lodovica dostała wiadomość: 


Mama: Przyjechała Ilaria,
masz być na kolacji.

Nie specjalnie ją to wzruszyło, gdyż jej relacje z siostrą nie były już takie jak dawniej i nie wyczekiwała na jej przyjazd nie mogąc spać w nocy. Wracała do domu i nuciła swoją ulubioną piosenkę Bruce'a Springsteena i odświeżała Twittera co minutę. Kiedy dotarła do domu była szósta. Jak na co dzień trzasnęła drzwiami, nie spodziewając się nawet, że ktoś ją zauważy. Jednak jej siostra właśnie wychodziła z kuchni.

-Ej, co się stało?-zapytała troskliwie. Ilaria była "trochę" przerażona zmianą wglądu i charakteru nastolatki, ponieważ jeszcze niedawno Lodovica zachowywała się zupełnie inaczej.
-Nic się nie stało-odparła wygaszając telefon i wzruszając ramionami-Robię tak codziennie, i jesteś pierwszą, która to zauważyła.-uśmiechnęła się ironicznie.
-Rozumiem..-wcale nie rozumiała-Ale to tak witasz swoją starszą siostrę..??-uśmiechnęła się i rozłożyła ręce do uścisku.
-Taak, też miło cię widzieć.-Lodo odpowiedziała gburowato i ruszyła w stronę schodów. Starsza 
siostra Comello patrzyła ze zdumieniem, jak zmieniła się jej "mała siostrzyczka".

Około godziny 20 na Twitterze rozpoczęła się akcja dla idola Lodo, w której, rzecz jasna, uczestniczyła. Wysyłała kolejne Tweety, kiedy do jej pokoju weszła mama. Oczywiście nie zamierzała nawet podnieść oczu znad telefonu tylko spamowała dalej. 

-Cały wieczór będziesz tak siedzieć..?-zapytała.
-Yymm... A nie widać...??-zacisnęła usta.
-Zejdź na dół, na kolację.
-Nie jestem specjalnie głodna-klikała właśnie "wyślij" do kolejnej wiadomości. Anna wyszła z pokoju Lodo bez słowa. Kilka minut później przyszła jej siostra.
-Hej, co się dzieje?-weszła i delikatnie zamknęła drzwi.
-Nic-była kompletnie zapatrzona w telefon i pisała następnego Tweeta.
-Właśnie widzę. Bardzo się zmieniłaś od czasu mojej ostatniej wizyty.. Zmieniłaś styl...
-Serio? Nie postrzegam tak tego.-odparła lekceważąco.
-Słyszałam, że już rzadko po nią sięgasz..-Ilaria podeszła do gitary stojącej w rogu pokoju. Ta gitara była prezentem dla siostry z okazji jej 15 urodzin.
-Chcesz znać prawdę..?-siostra pokiwała twierdząco głową-W ogóle już jej nie dotykam, na zajęcia nie chodzę już przecież od dawna..-oczekiwała, że taka odpowiedź ją usatysfakcjonuje i przekaże "tym na dole", że nie ma zamiaru nic jeść, ani z nimi gadać.
-To nie dobrze, przecież masz talent-na te słowa Lodo przewróciła oczami.
-Doceniam fakt, że przyszłaś tu ze mną rozmawiać, ale zapewniam cię, że nie pójdę na żadną kolację, ponieważ jest akcja i mam nadzieję, iż przekażesz to rodzicom, bo ja nie mam zamiaru z nimi rozmawiać-oderwała się na chwilę od telefonu i powiedziała to bardzo spokojnie.
-Tak na prawdę to nie przyjechałam po nic, wiesz?-mimo słów Lodo, Ilaria nie traciła entuzjazmu i uśmiech na jej twarzy stawał się coraz większy.
-Mhm...-nie obchodziło jej to, ponieważ idol właśnie zauważył ich akcje.
-Rodzice zapisali cię do szkoły w Mediolanie, a przy okazji zamieszkasz ze mną...
♪♪♪
Ta dam, oto jest 1 rozdział na blogu o nazwie : You know my name, not my story..
Mam nadzieję, że w pewnym sensie chociaż Wam się spodoba i przemówi (czy coś takiego), bo do mnie wcale i mi się nie podoba.. Klasyczne wypociny :D Ale uważam, że powinnam już coś dodać, gdyż prolog był w środę. Em.. Nie musicie nawet tego komentować, może będzie lepiej, aczkolwiek.. Gdyby komuś jednak się spodobał- komentarz mile widziany c;
Pozdrawiam wszystkich czytelników :*
Mia 

środa, 4 listopada 2015

Prolog "Znasz moje imię, nie moją historię"

Jest 3.09, godzina 12.00 bohaterka naszej historii właśnie wróciła z pierwszych w tym roku wagarów z Martiną. Na nieszczęście Lodo, jej mama pracowała w domu i za każdym razem po takim incydencie robiła, jak to ona mówi "wykład". Tak było i tym razem, wydawało się, że do końca edukacji młodej Włoszki będzie tak samo. Oczywiście, jeśli takowy kiedyś nastąpi, ponieważ nastolatka ostatnio bardzo mocno pogorszyła się w nauce. 

-A ty znowu nie w szkole?-zapytała pełna zdumienia.
-Nie będę chodzić do tego głupiego, dennego, pełnego mądrych ludzi miejsca, dopóki ktoś mi nie wytłumaczy "Po co?"-wyłożyła tak, jakby to była najoczywistsza rzecz pod słońcem.
-Nie takim tonem-upomniała córkę.
-Wiem, wiem.. Teraz nastąpi wykład, a potem powiesz "Idź do swojego pokoju i przemyśl swoje zachowanie", na co ja, jak zwykle nic nie odpowiem tylko pójdę w końcu do tego cholernego pokoju, zamknę się w nim, a kiedy będzie pora kolacji ty i ojciec będziecie się zastanawiać co mi jest, że nie wychodzę z pokoju...-Włosi mają w stylu dużo gestykulować, więc wyglądało to niemal że na śmieszne, gdyby nie chodziło o jej wychowanie.- Darujmy sobie tę nudną część i do zobaczenia, kiedy już zgłodnieję i wyjdę na tę kolację. Ciao.-Lodo szybkim krokiem podeszła do schodów i spektakularnie wrzuciła torbę z książkami na sam czubek schodów, tym samym ignorując co mówi do niej matka. 

-Co za życie...-otworzyła drzwi od pokoju, które odbiły się od ściany tak mocno, że zamknęły się  z przeraźliwym hukiem. Na wprost drzwi, na ścianie umieszczone było lustro, w którym Włoszka przeglądała się codziennie. Stanęła na przeciwko lustra i mówiła sama do siebie:
-Ciekawe, czy rodzice Tini też robią jej o wszystko aferę...-podniosła z podłogi torbę i wyjęła z niej czarną kredkę do oczu.-Za pewne nie, tylko moi czepiają się o wszystko...-zaczęła poprawiać sobie, i tak już bardzo mocny makijaż.-W ogóle, nie mają nic ciekawszego do roboty..? Interesują się czyimś życiem bez powodu.-Niestety nie docierało do niej, że rodzice robią to dla jej dobra...

♪♪♪
Cześć! 
Z tej strony Mia, autorka tego oto prologu (jak i wszystkich kolejnych rozdziałów). Właściwie nie wiem po co piszę tę krótką notkę skoro nie macie tu mnie poznawać tylko znaleźć coś stosunkowo fajnego do poczytania. Pewnie większość z Was wymyśla sobie, np. przed spaniem, własne historyjki o idolach.. Tak powstał ten blog, pewnego wieczoru nie mogłam usnąć i wymyśliłam taką oto historyjkę. Nie miała być opowiadaniem, jedynie wytworem mojej wyobraźni. To dzięki mojej siostrze, która mnie do tego skłoniła piszę o tym opowiadanie. 
Gdyby ktoś nie ogarną po headerze, czy prologu...
Ta historia jest o Lodovice Comello, a Martina występująca w pierwszym zdaniu.. Tak, chodzi o Stoessel :D 
Miłego czytania,
Mia c;