środa, 4 listopada 2015

Prolog "Znasz moje imię, nie moją historię"

Jest 3.09, godzina 12.00 bohaterka naszej historii właśnie wróciła z pierwszych w tym roku wagarów z Martiną. Na nieszczęście Lodo, jej mama pracowała w domu i za każdym razem po takim incydencie robiła, jak to ona mówi "wykład". Tak było i tym razem, wydawało się, że do końca edukacji młodej Włoszki będzie tak samo. Oczywiście, jeśli takowy kiedyś nastąpi, ponieważ nastolatka ostatnio bardzo mocno pogorszyła się w nauce. 

-A ty znowu nie w szkole?-zapytała pełna zdumienia.
-Nie będę chodzić do tego głupiego, dennego, pełnego mądrych ludzi miejsca, dopóki ktoś mi nie wytłumaczy "Po co?"-wyłożyła tak, jakby to była najoczywistsza rzecz pod słońcem.
-Nie takim tonem-upomniała córkę.
-Wiem, wiem.. Teraz nastąpi wykład, a potem powiesz "Idź do swojego pokoju i przemyśl swoje zachowanie", na co ja, jak zwykle nic nie odpowiem tylko pójdę w końcu do tego cholernego pokoju, zamknę się w nim, a kiedy będzie pora kolacji ty i ojciec będziecie się zastanawiać co mi jest, że nie wychodzę z pokoju...-Włosi mają w stylu dużo gestykulować, więc wyglądało to niemal że na śmieszne, gdyby nie chodziło o jej wychowanie.- Darujmy sobie tę nudną część i do zobaczenia, kiedy już zgłodnieję i wyjdę na tę kolację. Ciao.-Lodo szybkim krokiem podeszła do schodów i spektakularnie wrzuciła torbę z książkami na sam czubek schodów, tym samym ignorując co mówi do niej matka. 

-Co za życie...-otworzyła drzwi od pokoju, które odbiły się od ściany tak mocno, że zamknęły się  z przeraźliwym hukiem. Na wprost drzwi, na ścianie umieszczone było lustro, w którym Włoszka przeglądała się codziennie. Stanęła na przeciwko lustra i mówiła sama do siebie:
-Ciekawe, czy rodzice Tini też robią jej o wszystko aferę...-podniosła z podłogi torbę i wyjęła z niej czarną kredkę do oczu.-Za pewne nie, tylko moi czepiają się o wszystko...-zaczęła poprawiać sobie, i tak już bardzo mocny makijaż.-W ogóle, nie mają nic ciekawszego do roboty..? Interesują się czyimś życiem bez powodu.-Niestety nie docierało do niej, że rodzice robią to dla jej dobra...

♪♪♪
Cześć! 
Z tej strony Mia, autorka tego oto prologu (jak i wszystkich kolejnych rozdziałów). Właściwie nie wiem po co piszę tę krótką notkę skoro nie macie tu mnie poznawać tylko znaleźć coś stosunkowo fajnego do poczytania. Pewnie większość z Was wymyśla sobie, np. przed spaniem, własne historyjki o idolach.. Tak powstał ten blog, pewnego wieczoru nie mogłam usnąć i wymyśliłam taką oto historyjkę. Nie miała być opowiadaniem, jedynie wytworem mojej wyobraźni. To dzięki mojej siostrze, która mnie do tego skłoniła piszę o tym opowiadanie. 
Gdyby ktoś nie ogarną po headerze, czy prologu...
Ta historia jest o Lodovice Comello, a Martina występująca w pierwszym zdaniu.. Tak, chodzi o Stoessel :D 
Miłego czytania,
Mia c; 

2 komentarze:

  1. Genialne Mia XD
    Twoja kochana siostrunia ma rację (która obecnie ma na mnie focha xd Jeżeli to czytasz to: TYSZ CIĘ KOCHAM XD)
    Zapowiada się ciekawie and czekam na rozdział :*

    OdpowiedzUsuń
  2. Jestem z siebie dumna - udało mi się Ciebie do czegoś przekonać :')
    W życiu są tylko dwie rzeczy które skutecznie pocieszają:
    - idole
    - dobre fanfiction
    Dziękuję Ci, że zapewniasz mi to drugie, bo pierwsze mam i jestem wdzięczna losowi za te wspaniałe osoby :'))
    Cieszę się, że historia ujrzy światło dzienne, bo masz talent (po mnie hehe - żart) Ale na prawdę dobrze Ci to idzie, mam nadzieje, że nie będziesz się zniechęcać (i nawet twój laptop nie będzie przeszkadzał) pisać dalej c;
    Szkoda by było żeby to cudeńko się zmarnowało, bo zapowiada się bardzo ciekawie xx
    Your for ever - Nikta xx

    OdpowiedzUsuń